“Wielkopolska obietnicą lepszego”

Motto życiowe Pani Krystyny Grześkowiak “Wielkopolska obietnicą lepszego” zostało przedstawione na wystawie “Oblicza starości w Wielkopolsce” w Galerii Plenerowej od strony ulicy Agrykoli, Muzeum Łazienki Królewskie. Projekt finansowany jest przez m. st. Warszawa. Organizatorem akcji jest Fundacja Jolanty Kwaśniewskiej „Porozumienie Bez Barier”. Partnerami wydarzenia są Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz Muzeum Łazienki Królewskie. Ekspozycja trwa do 30 listopada, wstęp bezpłatny.

Tym razem przedstawiamy Państwu opowieść wnuczka, który poprzez swoją obecność i lupę aparatu fotograficznego na nowo poznaje swoich bliskich.

Przychodzę do pogrążonego w półmroku pokoju dziadków. Zabieram landrynki z nocnego stolika i siadam w fotelu obok maszyny. Bacznie obserwuję jak babcia skraca nowe spodnie dziadka. I rozmawiamy. Lubię ten moment, czuję się jakbym poznawał nowe światy, które pomimo, że obce, są mi bliskie. Zadaję mnóstwo pytań ,,Dlaczego właściwie mieszkamy tu gdzie mieszkamy? Przecież dziadka tak jak i twoja rodzina nie są stąd”. Słucham opowieści o wujostwie, które nie mogło mieć swoich dzieci i do którego babcia jako mała dziewczynka decyduje się przeprowadzić. Nie mogę tego pojąć. Jestem bardzo przywiązany do rodziców. Babcia nie mówi dużo o tęsknocie. Nie bardzo wierzę w tę wersję, przeszklone oczy babci też nie wierzą. Ale dzieciom nie mówi się wszystkiego.

Po latach wracamy do tej rozmowy. Dom na Podkarpaciu kojarzy jej się raczej z niepokojem i strachem. Mówi o swoim ojcu, który popadając niejednokrotnie w konflikty z prawem, narażał rodzinę. Mówi o jego relacjach z matką i o nałogu. Pytana o uczucia względem niego wzrusza ramionami. Stać się dla własnego dziecka obojętnym w jego oczach, to chyba największa życiowa porażka. Babcia dostała od losu niezwykłą szansę. Wielkopolska była dla niej obietnicą lepszego. Z wielkiego miasta przeprowadziła się na oddaloną o 550 kilometrów wieś. Ciężka praca na roli miała być ceną za spokój. Okazała się jednak niczym w porównaniu do miłości z jaką przyjęli ją ciotka z wujem. Ten dom przepełniało ciepło, wzajemny szacunek. Tu było inaczej. Tu wuj przynosił z łąki kwiaty dla ciotki. Można by powiedzieć, że to historia z dobrym zakończeniem. Uważam jednak, ze zły dotyk boli całe życie i pod ochronną skorupą, która nawarstwia się przez lata bije serce dziecka, które tęskni za domem, serce przeszyte bliznami..

Fot. Adam Grześkowiak.

pbb_wystawa_fotografi_178x130cm_korekta2